Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/446

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   404   —

— Co? Kwimbo ma zostawić świnię? Mynheerr Kwimbo jest głodny, a świnia już prawie gotowa do upieczenia. Kwimbo zaniesie świnię do Mietje; niech wie, jaki Kwimbo bohater!
— No, no! to ci nie ucieknie, i będziesz mógł potem...
W tej chwili, gdy rozmawiałem z mym Kafrem, Anglik najniespodziewaniej dał susa w krzaki, jak spłoszony jeleń, i znikł mi w gąszczach leśnych. Rozumie się, musiał mieć ważne do ucieczki powody, mianowicie nie chciał prawdopodobnie, aby ktoś obcy odkrył jego towarzyszów, i dlatego tak nie po dżentelmeńsku, bez pożegnania, rozstał się ze mną.
Postanowiłem jednak nie dać za wygraną. Że zaś Kwimbo nie mógł mi być przydatny, kazałem mu wrócić na farmę, sam zaś puściłem się w pogoń za zbiegiem.
Sir Hilbert Grey miał widocznie mało doświadczenia w podobnych wypadkach, bo nie potrafił ukryć za sobą śladów. Aczkolwiek z początku zbaczał to w lewo, to w prawo dla zmylenia pościgu, a może nie zdawał sobie dokładnie sprawy z kierunku, w którym biedz mu należało do swoich towarzyszów, lub wreszcie obawiał się bardziej grożących tu na każdym kroku niebezpieczeństw ze strony dzikich zwierząt, aniżeli pościgu, — jednak uciekać nie umiał, i trafiłem odrazu na ślad jego, a po upływie dobrej pół godziny dostałem się za tropem na krawędź niewielkiej dolinki, otoczonej ze wszech stron skałami i zaroślami. W pośrodku tej dolinki szumiało obfite źródło, a nad niem siedział już sir Grey i obok niego czterech Kafrów. Z uzbrojenia wywnioskowałem, że należeli do Zulów.
Co oni mają tu do roboty w towarzystwie tego Anglika? — pomyślałem, i ciekawość moja podniecona została do żywego.
Na ziemi leżały trzy tarcze, oprócz tych, które mieli przy sobie obecni Kafrowie, więc ogółem m usiało tu być siedmiu Kafrów, z których trzej na razie dokądś