Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/430

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   388   —

chora matka? Dziewczyna nie wyglądała na wychowaną wśród Kafrów.
Myśli te i spostrzeżenia zostały nagle przerwane przeraźliwym krzykiem za nami. Obejrzałem się. W niedalekiej odległości biegł brabantczyk, ale sam, bez jeźdźca, — ten ostatni zaś leżał opodal na ziemi nawznak i, wystawiwszy do góry ramiona i nogi, krzyczał na całe gardło:
— Mynheer, zaczekajcie! Aj, oj, uj! Kwimba nie ma już konia, a koń nie ma Kwimbo! Oj, aj! koń pobiegła, a Kwimbo nie ma już czem biedz! Kwimbo nie ma nóg! Kwimbo nie ma rąk! Kwimbo już zginął i już go niema!
Parsknąłem śmiechem, a zawtórował mi towarzysz. Dziewczyna jednak pogalopowała ku nieszczęśliwemu i, zsiadłszy z pony, pochyliła się, pytając:
— Ty się nazywasz Kwimbo? Czy ci się stało co złego?
— Tak, Kwimbo nazywa się Kwimbo, ale Kwimbo nie wyrządzila nic złego Kwimbo, tylko koń...
— Cóż cię boli?
— Wszystko; Kwimbo jest caly umarly, Kwimbo nie żyje.
Zsiadłem i ja z konia, by się przekonać, czy istotnie Kafr nie złamał ręki lub nogi; mimo jednak dokładnych oględzin, nie zauważyłem obrażeń. Kwimbo jednak nie myślał wstawać i zapewniał, jęcząc, jak potępieniec, że jest nieżywy. Wreszcie zsiadł z konia i Uys, a dobywszy równocześnie noża, rzekł:
— Rzeczywiście Kwimbo jest nieżywy, i jeżeli w to nie wierzycie, to was przekonam, gdy mu wytnę kawał mięsa z łydki.
Jeszcze Uys się nie pochylił, by wykonać swoją żartobliwą groźbę, gdy Kwimbo zerwał się na równe nogi i o parę kroków wywinął w bok wspaniałe „salto mortale“.
— Kwimbo nie trzeba rznąć — krzyczał przytem. — Kwimbo jest nieżywy, ale Kwimbo pojedzie na koniu.