Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   150   —

wojownikami, którzy jednak są znakomicie uzbrojeni: posiadają doskonałe karabiny, a na sprawności i odwadze również im nie zbywa.
— Trzydziestu! Hm!... Nieprzyjaciel liczy tylko pięćdziesięciu ośmiu ludzi, bez zięcia oczywiście. Wypada wprawdzie w ten sposób dwóch ich na jednego naszego, ale to nas nie może przestraszać, jeżeli zważymy, że jesteśmy stroną zaczepioną i że znamy lepiej teren, niż nieprzyjaciel. Sądzę jednak, że dobrze byłoby, gdybyśmy, zamiast oczekiwać zaczepki, wyszli sami naprzeciw i przyjęli ich tak, jak na to zasługują. Albo możemy wybrać coś pośredniego: znajdziemy odpowiednie miejsce i będziemy ich tam oczekiwali. Może pan zechce rozejrzeć się razem ze mną w terenie, bo jestem tu obcy. Czy posiadłości wasze są skupione?
— O, nie! właśnie, że są one bardzo rozległe.
— Cóż więc robić, skoro nie wiemy, w którem miejscu pojawi się nieprzyjaciel? Całej osady waszej niepodobna obstawić tak szczupłą garstką załogi.
— O, ja wiem, gdzie oni się pojawią, albo gdzie pojawić się muszą, i tak przy zakładaniu tej osady urządziłem wszystko, aby zabezpieczyć swoich ludzi wrazie napadu. Teren ku temu jest tu znakomity. Mianowicie po obu stronach zabudowań ciągnie się fossa, którą dowolnie mogę napełniać wodą, sprowadzoną do niej z lagun zapomocą wykopanego kanału. Równolegle do fossy wznosi się wysoki, sztuczny wał ochronny. Gdy otworzę szluzy, wówczas w przeciągu godziny cała wieś zostaje oblana wodą.
— No, a ten punkt, o którym pan wspominałeś?
— Jest to wązka grobla na kanale, przez którą musi nieprzyjaciel przejść, jeżeli zechce dostać się do osady.
— Czy jednak nieprzyjaciel nie potrafi przedostać się przez kanał wbród? Przecie Indyanie umieją pływać.
— O, na to się nie odważą z obawy przed aligatorami. Wprawdzie niema ich tam ani śladu, ale Mbo-