Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   129   —

— Musimy przetrząsnąć dobrze te zakamarki, by się przekonać, czy niema tu jeszcze kogo. Zobaczmy jednak przedewszystkiem jak się rzecz ma z tym zatrzaskiem; czy potrafimy go otworzyć? Proszę potrzymać światło!
Spróbowałem drzwi, prowadzących na zewnątrz: nie otwarły się.
— Jesteśmy w samotrzasku! — rzekł Pena; — nie wydostaniemy się stąd...
— Nie obawiaj się pan. Gdybyśmy nawet nie odkryli tajemnicy mechanizmu, to i tak, mając starego w rękach, od niego dowiemy się, czego będzie potrzeba. Niech-no pan podniesie światło bardziej do góry.
Pena przyświecał, ja zaś obejrzałem ścianę i zauważyłem dwa końce drutów. Pociągnąłem za jeden z nich — bez skutku; pociągnąłem drugi — i drzwi z trzaskiem odskoczyły. Zatrzasnąłem je zpowrotem, gdyż nie było czasu na bliższe badanie mechanizmu, natomiast dla zapewnienia się raz jeszcze, czy jeńcy dostatecznie są zabezpieczeni, obejrzałem każdego z nich po kolei. Indyanin, obezwładniony przez Penę, był zupełnie przytomny i patrzył na nas trwożnie wielkiemi oczyma, towarzysz zaś jego leżał, jak martwy; również starzec nie dawał znaku życia, bo go trochę przydusiłem.
Przekonawszy się, że żaden z nich nie wydobędzie się z więzów, weszliśmy do drugiej izby. Była większa, niż pierwsza. Na środku stał stół, a naokoło niego krzesła. Na ścianach widniała broń wszelkiego rodzaju, jak noże, strzelby, pistolety, a wśród nich dwa rewolwery, strzały, łuki, tarcze i rury do wydmuchiwania strzał.
Trzecia izba była jeszcze większa. Wyglądała ona na jakąś salę posiedzeń, gdyż na środku jej stał niezwykłej wielkości stół, a przy nim dużo krzeseł. Stół ten oczywiście m usiał być zbity na miejscu w izbie, gdyż przez drzwi jej z powodu swych rozmiarów nie mógłby być tu w całości wniesiony. Znajdowała się też tutaj szafa prymitywnej roboty i biurko z przyborami do pisania.