Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

vaquerów, ale wkońcu, schwytani na lassa, musieli przecież ulec.
Apacz przystąpił do nich i rzekł:
— Jeżeli nie odpowiecie na nasze pytania, zdejmiemy wam skalpy i powiększycie liczbę ofiar, pożartych przez krokodyle.
Wzdrygnęli się przed śmiercią, jaką zginął ich wódz. Jeden z nich zapytał:
— Co chcesz wiedzieć?
— Ilu z was pozostało przy życiu?
— Ośmiu.
— Gdzie tamtych sześciu?
— Zostali przy hrabi.
— A gdzież on jest?
— Tego nie wiemy.
Na to Apacz wyciągnął nóż ze słowami:
— Jeżeli nie powiecie prawdy, żywcem zedrę wam skórę z głowy.
— A jeżeli powiemy?
— W takim razie umrzecie śmiercią mniej bolesną i szybszą.
— Czy zostawisz nam skalpy i pochowasz nas z bronią?
— Uczynię to, chociaż nie zasłużyliście, wy, psy przeklęte!
— Pytaj więc dalej.
Dzicy wierzą, że bez skalpu, bez broni, bez prawdziwego pogrzebu nikt nie przedostanie się do Wiecznych Ostępów.
— Gdzież jest hrabia?
— Udał się na pastwiska białych twarzy, aby tam u-

127