Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niebardzo pięknie to o tobie świadczy. Czy godzi się prowokować tchórzów?
— To on mnie przecież sprowokował, nie ja jego!
— Czy nie wstyd dać się sprowokować tchórzowi?
— Niesprawiedliwy jesteś, sihdi! Czy nie dałeś mi sam znaku, abym mu odpowiedział?
— Czy zaleciłem ci odpowiedzieć mu w ten sposób?
— A czy mogłem inaczej? Co jemu do naszego majątku? Uczciwy człowiek nie pyta o takie rzeczy, ze strony zaś nieuczciwego pytanie takie jest obrazą, bo najwidoczniej uważa mnie za głupiego do tego stopnia, że sądzi, iż odpowiem zgodnie z prawdą. Nazwałem go tchórzem, ale gotów jestem jeszcze dodać, że jest łotrem; istnieją wszak i tchórzliwi łotrzy. Co ty myślisz o tych ludziach, sihdi?
— Myślę, że są to Beduini ze szczepu Ghazai; mają wziąć udział w planowanym napadzie na karawanę. Wolałbym był ich tu w każdym razie nie spotykać.

80