Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

związku w tych potokach mądrości, które przepływały przez twoje wargi.
— Nie było wcale mowy o trzech osobach, tylko o dwóch.
— Jakto o dwóch? O trzech. O tobie, o Sefirze i o Peder-i-Baharacie; to przecież w sumie trzy osoby — nie zechcesz wszak temu przeczyć. Wszystkie one tak dalece pomieszane były ze sobą, że nie wiem jeszcze dotychczas, czy to ty masz być Pederem, czy Peder — Sefirem, czy Sefir — tobą, czy ty — Sefirem, czy też wreszcie Sefir — Pederem. Z kim właściwie zamieniłeś się rolami, i w jaki sposób do tego podejść, aby oddzielić cię od niego, zaś was obu od tego trzeciego?
— Sili wziął mnie za Peder-i-Baharata; to musiałeś przecież zrozumieć.
— Za Peder-i-Baharata? Jeśli tak było w istocie, to nic dziwnego, że niepodobna było tego wyrozumieć, bo też nie było w tem za grosz rozsądku. Kto ciebie, sławnego emira Hadżi Kara Ben Nemzi effendiego, bierze za tego łotra, zasługuje na chłostę. Gdybym był przej-

53