Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wszystko, co ci jeszcze miałem do powiedzenia.
— Cóż jeszcze?
— Więcej nic.
— Skoro szczęśliwym zbiegiem okoliczności spotkałeś mnie już tutaj, nie masz tedy potrzeby jeździć więcej do Bagdadu. Powinniście z takiego obrotu sprawy być zadowoleni. Pojedziecie zatem wraz ze mną do Sefira.
Powiedziałem to tonem rozkazującym, jakkolwiek w duchu radbym był widzieć tych obu łotrzyków, gdzie pieprz rośnie. Zabierając ich ze sobą, wystawialiśmy się z Halefem na niejedno niebezpieczeństwo, które, chociaż nas nie przerażało, mogło się stać zkolei powodem wielu powikłań. Ku mej radości poseł odparł szybko:
— Wybacz, o Panie, że nie będziemy ci mogli towarzyszyć, musimy jednak jechać jeszcze na tamten brzeg, a raczej znacznie dalej wgórę — do Madain.
— Do Madain? Więc nietylko do mnie, do Bagdadu?
— Nie. Mieliśmy wprzód odszukać

47