Bądź co bądź uważałem za rzecz pewną, że łupieżcy trumien udali się w kierunku ruin, gdzie, według słów starego bimbasziego z Bagdadu, znajdowało się wejście, wiodące do ukrytych pomieszczeń, w których był więziony. Zejście za nimi aż tam byłoby nietylko bezcelowe, ale i niebezpieczne, gdyż z którejkolwiek strony strzały padły, ci ludzie musieli się mieć na baczności i łatwo moglibyśmy wpaść w ich ręce. Dlatego uważałem za stosowne zbadać pokrótce miejsce, gdzieśmy się znajdowali, a wszystko inne odłożyć aż do świtu. Dla pewności zlustrowałem cały plac bardzo ostrożnie, i przekonałem się, że nikogo prócz nas nie było wpobliżu.
Niebawem musieliśmy powrócić do ognisk, mimo że woń była tak mocna, iż właściwie powinniśmy byli trzymać się zdala. Zdarzało mi się w moich podróżach znosić gorsze zamachy na moje nerwy powonienia, w okolicznościach, o których ani ustnie, ani tem bardziej pisemnie opowiadać nie należy, ale tak
Strona:Karol May - Sillan III.djvu/124
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
122