Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wobec tego nie puszczę cię samego; idę z tobą.
— Nie jesteś mi potrzebny.
— Czy jestem ci potrzebny, czy nie, to mnie nie obchodzi. Ty będziesz wdychał ten djabelski smród, a ja mam korzystać z najlepszego, najczystszego powietrza? Wyjechałem razem z tobą, ażeby wszystko, ale to wszystko, co cię spotka, przeżywać z tobą, a więc chcę i muszę wchłonąć część tego odoru. Jeżeli nie zabierzesz mnie ze sobą dobrowolnie, pobiegnę za tobą ukradkiem; możesz być tego pewien!
— Jest mi przykro, Halefie, doprawdy, bardzo przykro, że chcesz mi towarzyszyć!
— Ależ dlaczego?
— Przyrzekłem twojej Hanneh, że...
Przerwał mi odrazu:
— Zamilknij, sihdi, zamilknij! Coś jej przyrzekł, rozkoszy serca mego i duszy mego życia, tego masz dochować jej ty, ale nie ja. Możesz spełnić jej życzenie, nie zabierając mnie ze sobą! Ja zaś po-

105