Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan III.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przenieść ładunek czółen z kanału do ruin. W tym wypadku prosta linja prowadzi, w każdym razie, do nas, co jeszcze nie dowodzi, że trafią akurat na miejsce, gdzie my się znajdujemy. Musimy czuwać i poszukać schronienia dla koni. Najmniej widoczne będą na skraju rumowiska, albo niżej, na równinie. Na szczęście, jest jeszcze dość jasno i możemy takie schronienie znaleźć.
Na dole skierowaliśmy się do ruiny; minęło zaledwie parę chwil, gdy spostrzegłem coś, co poruszyło moją uwagę, mimo że nie miało nic wspólnego z naszem poszukiwaniem ukrycia dla koni. Znajdował się tutaj nasyp gruzów z rozszczepionych i wywietrzałych cegieł, które spadły z góry. Do tego nasypu prowadziła przez to miejsce, gdzieśmy stali, jakaś koleina. Nie sądzę, ażeby nawet Beduin mógł ją odkryć, ale dla oka myśliwego, zaprawionego do badania śladów w prerjach i dziewiczych lasach Ameryki, była dostatecznie wyraźna. Zbadawszy ją zapytałem mego małego Hadżi:
— Czy widzisz te ślady, Halefie?

98