Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan I.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zatoka nadaje się doskonale na przenocowanie.
— Czy pozwolimy tym ptaszkom uwić tu gniazda?
— Nie mamy powodu do sprzeciwiania się temu.
— Jestem innego zdania.
— Dlaczego? Czy kupiliśmy te grunta?
— Nie, ale przybyliśmy tu przed nimi, a przysłowie mówi, że ten, kto pierwszy przestępuje progi namiotu, pierwszy otrzymuje posiłek.
— Przysłowie to nie ma w tym wypadku zastosowania. Jesteśmy pod gołem niebem — mamy nawet obowiązek przyjąć ich z całą gościnnością.
— Nie ufam im, sihdi!
— Dlaczego?

— Bo jadą z Bilad el Adszam[1] tak niezwykłą drogą. Dlaczego nie wybrali drogi, po której jeżdżą karawany? Dlaczego ruszyli trudniejszą drogą, w której muszą się posługiwać i końmi i tratwą? Gdzie są zwierzęta, na których przybyli z gór? Zostawili je z pewnością na

  1. Persja.
7