Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sillan I.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brzegu w górze rzeki, a kupią inne. Pochłania to dużo pieniędzy. Na stratę taką tylko wtedy można się zdecydować, gdy istnieją wyraźne podstawy. Jeżeli Pers przeprawia się do Dżezireh przez Adhem, nie ulega wątpliwości, że jakieś tajemne zamiary żywi, albo też dopuścił się w kraju przestępstwa, które go zmusza do wybrania tajemnej drogi ucieczki. Czy nie mam racji?
— Owszem. Ale to jeszcze nie powód, aby ich odtrącać, jeśli się do nas przyłączyć zechcą. Zresztą za chwilę ściemni się zupełnie i niewiadomo, czy nas zauważą.
Persowie znajdowali się na środku rzeki. Tempo, w jakiem płynęli, nie pozostawiało wątpliwości, że zechcą tu wylądować. Obozowisko nasze było osłonięte krzakami, więc nie mogli go zauważyć. Zatoka miała około dwustu kroków długości. Noc już zapadała, sądziłem więc, że przybysze nie zapuszczą się w głąb brzegu, gdzie się mieściło nasze schronisko. Lądowanie sprawiało im więcej kłopotu, niż nam, musieli bowiem

8