Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rodzajów kiełbas. Cuda te napełniały pokój mocnemi zapachami, których działanie nie ograniczało się na zmyśle powonienia, gdyż chwiejący się dotychczas i słaby Carpio wyprostował się nagle jak sosna, wciągnął zapach w nozdrza i rzekł:
— Przyjacielu Safono, dobrotliwy los zaprowadził nas do tego elizeum; narzędziem tego losu jest Franio, a co do elizeum, to wiesz chyba sam, gdzie go szukać. Czuję dookoła wiew nadziemskiej błogości, przed którym ustępuje każda choroba. Ostatnich dwóch godzin nie zapomnę do końca życia: było mi straszliwie na duszy. Miałem wrażenie, że przestałem być człowiekiem, że się zamieniłem w wielki, gruby worek rozpaczy i nędzy. Przeżyłem w ciągu tych godzin wszystkie potworności stuleci; mam tego dosyć na całe życie. Nikotyna ma straszliwy smak; nigdy już nie padnę w jej objęcia. Alkohol to wąż; muszę go ujarzmić. Pozbyć się go raz na zawsze niezmiernie trudno, przybiera bowiem różne formy i barwy, często niebezpieczne, chwilami bardzo pożyteczne. W chwilach straszliwej męki i udręki postanowiłem złożyć przed tobą, jako najserdeczniejszym przyjacielem, zamiast przysięgi — święte przyrzeczenie. Zastanawiałem się tylko nad jego formą. Teraz, gdym w tym wspaniałym pokoju odzyskał straconą radość życia, gdy mogę myśleć logicznie, przysięgam ci na te szynki i kiełbasy, reprezentujące najistotniejsze interesy życiowe, że nigdy już nie dopuszczę do tego, by podstępna namiętność mogła choćby na godzinę pozbawić mnie godności człowieka. To nie żart, to szczera prawda! Wargi moje nie dotkną już nigdy tytoniu, a napojów alkoholowych używać będę tylko jako lekarstwa. Deklaruję to wobec tych dostojnych szynek i czcigodnych kiełbas. Gdybyś mnie kiedy zobaczył palącego, lub, co gorsze, pijanego, możesz jako świadek tych słów, oświadczyć każdemu, żem człowiek bez czci i wiary. Oto moja ręka!

57