Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/406

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strzeżenia wywoływał jedynie fakt, że od dłuższego czasu nie miałem w ręku indyjskiego topora i żem wskutek tego wyszedł z wprawy. Widząc, że przyjmuję warunki Peteha z zupełnym spokojem, wódz zapytał:
— Old Shateerhand nic na to nie mówi? Nie jest zaniepokojony?
— Nie — odparłem.
— Peteh chce cię udusić!
— Niech spróbuje!
— Jako blada twarz nie władasz tomahawkiem z tą wprawą, co on.
Pshaw! Mógłby się u mnie uczyć!
Uff! Nie mylisz się?
— Nie. Muszę tylko mieć dobrą broń. Gdyby rozpadła mi się w ręku, nie byłbym wprawdzie zgubiony, gdyż mógłbym się bronić pięścią, ale w każdym razie Peteh zyskałby nade mną przewagę.
— Wojownicy Upsaroków chcą ujrzeć cię zwycięzcą, dlatego otrzymasz dwa najlepsze tomahawki, jakiemi szczep rozporządza. Czy wiadomo ci, jakie właściwości powinien mieć dobry topór wojenny?
— Owszem. Trzon powiniei mieć ten sam ciężar, co tarcza. Ponadto musi być dokładnie trzy razy dłuższy od ostrza. Mam rację?
— Tak. Gdy ciężar i długość są odpowiednie, można zmylić przeciwnika, zataczając krzywe łuki. Słyszę, że Old Shatterhand rozumie, jakim warunkom winien odpowiadać tomahawk. Jeżeli włada nim równie dobrze, będzie mógł ujść z życiem. Kiedy walczył tą bronią po raz ostatni? Dawno?

398