Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/403

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nego z napięciem sti — i — poka na śmierć i życie między mocnym jak bawół, niepokonanym wodzem Krwawych Indjan i białym strzelcem Shatterhandem, o którym żaden jeszcze przeciwnik nie mógł powiedzieć, że nad nim góruje. Omawiano szczegółowo szanse walki, rozważano je z taką skrupulatnością i dokładnością, jakgdyby chodziło o życie wszystkich Upsaroków. Peteh reprezentował surową, nieopanowaną siłę fizyczną; należało się po nim spodziewać gwałtownego ataku i przewagi w wytrzymałości; miał mięśnie i ścięgna niezwykle mocne i wytrzymałe. Po mnie spodziewano się większej zręczności, doświadczenia i wprawy, oraz rozwagi, która każdy ruch oblicza i przewiduje, i przytomności umysłu, dzięki której wyzyskam każdą korzystną okoliczność. Słowem, Petehowi przypisywano przewagę czysto fizyczną, mnie zaś większą inteligencję. Przy takich szansach trudno było przewidzieć, kto zwycięży. Gawrony życzyli mi szczerze zwycięstwa. Martwili się więc, że Peteh wybierze rodzaj broni i oznaczy rodzaj walki; nie ulegało bowiem wątpliwości, że wykorzysta tu swoją zaprawę. Gdybym nawet był Old Shatterhandem, podniesionym do dziesiątej potęgi, nie uwierzyliby, by blada twarz miała tę wprawę we władaniu bronią indjańską i w prowadzeniu walki indjańskiej, co Indsman, u którego strzały, nóż i tomahawk odgrywają rolę palców i rąk.
Rezultatem tych rozważań było rosnące coraz bardziej napięcie. W miarę przedłużania się stawało się coraz przykrzejsze. Nareszcie Peteh raczył ogłosić decyzję. Jeżeli o mnie codzi, to nie we wszystkich szczegółach podzielałem przytoczone wyżej przypuszczenia. Mistrzem we władaniu bronią indjańską był Winnetou — to chyba wystarczy. Wydawał Shatterhandowi zawsze jak naj-

395