Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No tak, tak, ale chciałbym raz wreszcie pomówić o finding-holu.
— Możecie pomówić ze mną.
— Owszem, owszem, ale mr. Corner i mr. Sheppard są w tej sprawie lepiej poinformowani od pana.
— Skądże znowu! Zdaje mi się jednak, że macie do nich więcej zaufania, niż do mnie.
— O większem zaufaniu nie może być mowy; ufam wam wszystkim zupełnie jednakowo; ale mr. Sheppard poinformował mnie pierwszy o finding-holu, zaś z mr. Cornerem zawarłem kontrakt; jasna więc sprawa, że lgnę więcej do nich, niż do pana. Ofiarowałem wielką sumę pieniędzy.
— Lęka się pan o nią?
— Czy się lękam? Hm. Do pewnego stopnia — tak!
— No, no! O cóż chodzi?
— Obawiam się, czy to nie złudzenie, że w otworze jest złoto.
— To wszystko?
— Wszystko.
— Naprawdę?
— Dlaczego pan pyta? Czegóż jeszcze miałbym się lękać?
— Hm! Powiem wam coś; ale musicie przyrzec, że mnie pan nie zdradzi.
— Ależ dobrze! O cóż chodzi? Jestem bardzo ciekaw.
— Znacie mój układ z Sheppardem i Cornerem?
— Nie.
— Nic o nim nie wiecie?
— Wiem tylko, że macie otrzymać cześć sumy, którą zapłacę.
Well! Zapewne wiadomo wam również, że nie byłem jeszcze na górze przy finding-holu.

264