Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy musimy tam jechać? — zapytałem z takim spokojem, jakbym już wiedział, że ruszymy na tę kilkomiesięczną, uciążliwą i niebezpieczną wyprawę.
— Musimy — odparł równie prosto. — Twój czerwonoskóry brat, Winnetou, nie miał wcale czasu na przeniesienie nuggetów na Wschód. Zawrócił w połowie drogi, dowiedział się bowiem, że wojownicy Crowów wykopali przeciw wojownikom Szoszonów tomahawki walki.
— Przypuszczałem, że to uczynią.
Słowa te były dlań niespodzianką, mimo to zapytał bez śladu zdumienia:
— Mój biały brat wiedział o tem?
— Tak. Szoszoni zamordowali sześciu ludzi plemienia Crowów, którzy zechcą pomścić śmierć braci. Dowiedziałem się o tem od pewnej squaw; mąż jej był naocznym świadkiem mordu. Otrzymała list od wodza plemienia Kikatsów Jakonpi-Topa.
Uff! Winnetou i Old Shatterhand muszą ruszyć jaknajprędzej, by nieść pomoc przyjaciołom swym Szoszonom. Zamordowanie sześciu ludzi nie jest jedynym powodem zbrojnego zatargu. Wbrew zgubnemu zwyczajowi czerwonoskórych, Jakonpi-Topa nie rzucił się do walki natychmiast po dokonanej zbrodni, lecz cofnął się i gotuje do wyprawy. Poruszył Rivesów, Mountaili-Crowów, Ahwahayasów i Allakaweyasów; mam wrażenie, że chce również wciągnąć do akcji wojowników Satsilak, Kalmasu, Pigunszi i Small-Robesu. To stary, wytrawny lis. Przeciwnik jego, wódz Szoszonów, Wagore-Tey[1], nie ma nawet trzydziestu wiosen; jest to człowiek szczery, otwarty, lecz brak mu doświadczenia.
— W takim razie musimy ruszyć co prędzej i najkrótszą drogą. Najwygodniejsza ciągnie się wzduż Nord-Platte, tyle jednak na niej zakrętów, że przybycie wymaga dwa razy wię-

  1. Żółty jeleń.
231