Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tania zbiega. Gdym podszedł do drzwi, szeryf zatrzymał mnie i rzekł:
— Sir, proszę zostać! Jest pan oskarżony; nie wolno panu wyjść
— Ja oskarżony? Przecież prayerman dowiódł ucieczką, że jest sprawcą kradzieży — odparłem.
— Nie! Zrobił mu pan cały szereg zarzutów w innych sprawach; to mogło go skłonić do ucieczki. Pośpieszę za nim wraz z gospodarzem i kelnerem, pan zaś pozostanie tu z konstablem.
— Byłoby to równoznaczne z aresztowaniem; przecież mówiłem panu, że tego nie zniosę!
— Proszę mnie źle nie rozumieć! Nie jest pan aresztowany; proszę tylko, by pan tu pozostał, aż powrcę. Przyrzeka pan to uczynić?
Wydało mi się to tak niesłychanie komiczne, żem usiadł i odparł urzędnikowi:
Well, zostanę tu, dopóki pan nie wróci, o ile, oczywiście, nie będę czekał za długo. Niechże się pan spieszy, bo kochana, niewinna, nowonarodzona dziecina gotowa się ulotnić, a mądry Watter nie odzyska nuggetów.
Szeryf, gospodarz i kelner rzucili się ku drzwiom, ja zaś pozostałem wraz ze Stillerem pod czulą opieką konstabla. Popełniłem głupstwo, zdradzając się przed prayermanem, że znam jego tajemnice. Ponieważ zaś szeryf uczynił jeszcze większe głupstwo, mogłem sobie darować własną nierozwagę.
Prawdopodobna ucieczka sprzedawcy dewocjonaliów była dla mnie, oczywiście, niewygodna ze względu na podsłuchaną rozmowę, w której prayerman i jego wspólnik snuli jakieś plany co do nieznanego mi, niestety, stryja i bratanka. Spodziewałem się, że prayerman zostanie i że nadarzy się sposobność dowiedzenia się bliższych szczegółów o nim i jego towa-

212