Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

samem uniemożliwiłbym zapobieżenie zbrodni, której tajemnica w moich jedynie spoczywa rękach. Z tych powodów postanowiłem stanowczo zachować zupełne milczenie.
Po pewnym czasie Watter wrócił w towarzystwie prayermana; kaznodzieja udawał, że jest ciężko chory, wyglądał jednak na zupełnie zdrowego. Zaczął zajadać z wielkim apetytem. Watter natomiast oświadczył, że nie jest w stanie przełknąć ani kęsa.
Fakt ten wskazywał wyraźnie, który z dwóch był naprawdę pijany.
Rozmawiali z początku o zakładzie, potem przeszli do innych spraw; przy tej okazji rzucili pod moim adresem obelżywą uwagę. Udałem, że nie słyszę, i wyszedłem, by złożyć wizytę pani Stiller, a później chciałem się przejść nieco po przepracowanej nocy. Gdym oświadczył pani Stiller, że mam zamiar udać się na przechadzkę, zapytała, czy może mi wraz z synem towarzyszyć. Z uprzejmości nie powiedziałem: nie. Przemilczałem również to, że prawdziwy westman towarzyszenia damie i bawienia jej rozmową, która po nieprzespanej wyczerpującej nocy jest czemś niezwykle niemiłem, nie nazywa „przechadzką“.
Tak tedy planowana daleka wycieczka zmieniła się w męczącą, powolną włóczęgę. Poszliśmy w kierunku placu, na którym odbywały się wczoraj uroczystości studenckie. Byliśmy przekonani, że będzie zupełnie pusty. Tymczasem już zdaleka dotarł do nas odgłos strzałów, stwierdziliśmy, ze sporo osób przygląda się strzelaninie. Młody Stilller poszedł na plac, by się dowiedzieć, z jakiej okazji dziś znowu strzelają. Po chwili dał znak, byśmy się zbliżyli. Podszedłszy bliżej, dowiedzieliśmy się, że właśnie odbywają się niezwykle ciekawe zawody strzeleckie; zaaranżował je wczoraj niejaki mr. Wat-

188