Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na nie. Całym majątkiem, dosłownie całym, był kawałek suchego chleba. Dostałam zawrotu głowy. Trup ojca znikł mi z oczu, nie widziałam nikogo, ani żony posłańca, ani syna, ani pana. Gdym tak trwała w straszliwem odrętwieniu, usłyszałam głos pański, który pozostał mi w pamięci. Odpowiedziałam coś zupełnie machinalnie; po chwili już pana nie było. Usiadłam na stołku i napięłam wszystkie siły, by powrócić do normalnego stanu. Syn przyłasił się do mnie i szepnął, że pan włożył mi coś do kieszeni. Sięgnęłam, coś zadzwoniło — pieniądze. Pieniądz ma poziom przyziemny, a jednak każde dotknięcie monety rzucało jakieś światło na mą zbolałą duszę? W owej chwili nie myślałam o wielkości pańskiej ofiary, lecz jedynie o tem, że jestem uratowana. Przyszło zbawienie, mogłam się teraz wypłakać — łzy popłynęły rzęsistą strugą. Nie pamiętam dokładnie, co się ze mną działo potem; wiem tylko, że uklękłam przy płonącym ogniu i że, zalana łzami, zaczęłam powtarzać niektóre strofy z pana wiersza. Nie chciało mi się wierzyć, by to mógł napisać biedny, siedemnastoletni młodzieniec. Ogarnęło minie coś nakształt wstydu. Ciasno mi było w młynie, wyszłam do lasu. Tam uklękłam i zaczęłam się żarliwie modlić. Gdym potem wróciła do izby, wszystko wydawało mi się innem. Poczucie nędzy ustąpiło miejsca bolesnej powadze. Żona posłańca opowiedziała mi, że pan dał jej również nieco pieniędzy, i że dzięki temu będzie mogła rano najeść się dosyta. Dziecko patrzyło na mnie rzewnym wzrokiem, twarz zmarłego promieniała cichą, błogą szczęśliwością. Miałam wrażenie, że dusza jego stoi obok mnie i szepce najpogodniejsze słowa tego wiersza. Tak pozostało wszystko po dziś dzień. Niech się pan nie stara przekonywać mnie, że jest inaczej, niech mi pan pozwoli wierzyć, że Bóg pozwolił ojcu stać niewidzialnie obok córki, kierować jej postępkami, chronić ją przed wykolejeniem.

128