Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pani Stiller, niegdyś puste, tępe, bezduszne, promieniało dziś życiem i energią. Wtedy oczy ówczesnej Elizy Wagner widziały tylko pustynię rozpaczy, teraz nędza i głód były tylko dla nich wspomnieniem dawnej, ciężkiej przeszłości, której mroki rozjaśniła kiedyś jarząca się setkami świateł choinka...
Pani Stiller mówiła dalej:
— Wiersz pana przyniósł zwłaszcza memu życiu więcej światła, aniżeli blask tysiąca świec; rozjaśnił mroki duszy, w którą wkradało się zwątpienie. Człowiek nie przeczuwa nawet, jakie niesłychane znaczenie może mieć czasami jedno słowo, jeden wiersz, wypowiedziany lub przeczytany w odpowiedniej chwili. Byłam wtedy zajęta ojcem, o sobie prawie nie myślałam, gdy nagle padł na mnie jasny jeden promień świadomości, że nie wolno mi łamać się pod brzemieniem cierpienia. Mimo straszliwego wyczerpania nie spałam przez całą noc, modliłam się tylko i błagałam Boga. Choć następny dzień był okropny, choć musiałam patrzeć na śmierć ojca, jakiś głos wewnętrzny mówił mi ciągle, że muszę wyciągnąć znów rękę do Boga, że muszę odrodzić w sobie straconą wiarę, jeżeli nie chcę być zgubiona na wieki. Omal nie zamarzliśmy w nocy, nad ranem przytuliła nas miłosierna żona posłańca. Przez cały dzień klęczałam nad ojcem, który umierał w ostatniej nędzy. Łzy drążyły mą duszę; zdawało się, że zagaszą wewnętrzne blaski, które zapalił pański utwór. Ojciec umarł w nędzy, ale pojednany z Bogiem, wedle słów pańskich. Gdym się później podniosła z klęczek, rozpoczęła się we mnie walka między rozpaczą, która mnie chciała znów porwać w swe szpony, a myślą o tem, że obowiązkiem mym jest zajęcie się synem. Tuż za mną leżała straszliwa przepaść przebytej nędzy; myśl, że nie wiem, gdzie pochowam trupa ojca, napełniała mnie przerażeniem. Przyszłość rysowała się w formie stromych, nagich, nieznanych skał; czułam, że sił mi brak do drapania się

127