Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie. Sługi Boże unikają wszelkiej kłótni i, nie prowadząc procesów, nie potrzebują adwokatów.
— Miałem wrażenie, że pan właśnie tego dnia przybył z Plattsburg do Weston.
— Krążę po ścieżkach mego niebiańskiego zawodu i nie widzę wcale ziemskich ścieżek. Teraz pozostanę w Weston przez kilka dni. Czy może mi pan dać ten mały skromny pokój, w którym kiedyś mieszkałem?
— Pokój jest wolny.
— A więc zobaczę, czy Bóg pobłogosławi moje dzisiejsze wejście w ten dom.
Otworzył walizkę, wyciągnął z niej plikę papieru, podszedł do mnie i, podając mi je, zapytał:
— Szanowny panie, rozumie pan po niemiecku?
Skinąłem głową.
— Przypuszczam, że witam w panu rodaka, który zna słowa Biblii: szatan chodzi po świecie w postaci ryczącego lwa i szuka, kogoby pochłonąć. Ale nie wszystko jeszcze stracone! Niech pan korzysta ze sposobności i chwyta okazję w postaci tych skromnych utworów, których cena jest uwidoczniona na okładce obok tytułu.
Uczyniwszy nade mną gest błogosławiący, odwrócił się i podszedł zpowrotem do stołu; zasiadł przy nim i czekał, czy książkę przeczytam, lub nabędę. A więc tak rozumiał kwestję, czy Bóg pobłogosławi jego zjawieniu się w tym domu!...
Amerykanie są bardzo religijni; w Stanach Zjednoczonych sprzedaje się całe masy nabożnych książek. Krążący po kraju sprzedawcy robią na tem niezłe interesy. Takim sprzedawcą był również ten prayerman. Należę do ludzi, którzy sprawy wiary stawiają na pierwszem miejscu, ponad wszystkiemi ziemskiemi sprawami; nie znoszę jednak brutalnego

111