Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Całem sercem zgodziliśmy się na to. Ali Bej uścisnął nas z radości raz jeszcze, gdyśmy mu to oświadczyli i poprosił nas:
— Chodźcie teraz ze mną, aby ujrzała was także moja żona.
Byłem zdumiony tem zaproszeniem, przekonałem się jednak później, że Dżezidzi nie zamykają tak swoich żon jak mahometanie. Wiodą życie patrjarchalne i nigdzie na Wschodzie nie przypominało mi się tak żywo nasze ojczyste życie rodzinne jak u nich. Oczywiście, zwyczajni ludzie nie posiadali tej jasności religijnych zapatrywań, co Pir Kamek, ale w stosunku do fałszywego Greka, do oszukańczego i nieobyczajnego Ormianina, do mściwego Araba i leniwego Turka musiałem się nauczyć cenić fałszywie oczernionych „czcicieli djabła“. Wyznanie ich waha się między chaldeizmem, islamem i chrześcijaństwem, a to ostatnie nie zdołałoby nigdzie znaleźć gleby tak urodzajnej jak u Dżezidów, gdyby pobożni wysłańcy umieli choć trochę pogodzić się z ich obyczajami i zwyczajami.
Na dworze przed domem siedział buluk emini obok swego osła. Obaj jedli; osioł jęczmień, a Baszybożuk figi suszone z Sindżar, których kilka sznurków leżało przed nim na ziemi. Żując, opowiadał licznie dokoła niego zgromadzonym ludziom o swych bohaterskich czynach. Halef przyłączył się do niego, reszta zaś naszego towarzystwa udała się do tej części domu, która służyła za mieszkanie jego pani.
Była bardzo młoda i nosiła na ręku małego chłopaka. Jej piękne, czarne włosy, splecione były w długie warkocze, a kilkadziesiąt iskrzących się monet złotych pokrywało jej czoło.
— Witajcie panowie! — rzekła z niezdobną, niewyszukaną prostotą, podając nam rękę.
Ali bej powiedział nam jej imię, a następnie jej nasze. Imię to wypadło mi niestety z pamięci. Wziąłem z rąk jej chłopca i pocałowałem go. Ujęło ją to dla mnie widocznie i zdawało się, że była z tego dumna. Mały bej był rzeczywiście milutkiem stworzeniem, bardzo czysto utrzymanem i zupełnie niepodobnem do tych