Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Do kogo należą ich pieniądze i klejnoty?
— Prawdziwy wierny zabiera tylko broń i konie.
— Do kogo należą ich trzody?
— Jeśli pobici nie mają nic prócz trzód, to trzeba im je zostawić, oni zaś powinni z tego zapłacić koszta wojenne i roczny haracz.
— Przemawiasz, jak przyjaciel naszych wrogów. Pobiliśmy ich, a teraz należy do nas życie ich i wszystko, co oni posiadają.
— Przemawiam, jako ich i wasz przyjaciel. Mówisz, że ich życie do was należy?
— Tak jest.
— Czy chcecie go ich pozbawić?
— Nie. Nie jesteśmy katami ani mordercami.
— A jednak zabieracie ich trzody? Czy oni mogą żyć bez trzód?
— Nie.
— Zabierając trzody ich, odbieracie im życie, ba, ograbiacie nawet siebie samych!
— Jakto?
— Czy oni mają wam na przyszłość opłacać haracz?
— Tak jest.
— Z czego? Czy może Arab opłacać haracz, jeżeli nie ma trzód?
— Usta twe mówią mądrze i rozsądnie.
— Słuchajcie dalej! Kto im zabiera wszystko: szaty, klejnoty, trzody, ten zmusza ich, by dla uniknięcia śmierci głodowej kradli i rabowali... Gdzie będą kradli? Przedewszystkiem u swego sąsiada, to znaczy: u was... Kogo będą grabili? Przedewszystkiem tego, który ich przyprowadził do ubóstwa i zmusza ich do grabieży, a tym jesteście właśnie wy... Co jest lepiej, przyjaciół mieć w sąsiedztwie, czy rozbójników?
— Przyjaciół.
— A więc uczyńcie ich swoimi przyjaciółmi, a nie rozbójnikami. Zabierzcie pobitemu tylko to, czem może szkody wyrządzać. Jeśli zabierzecie im broń i konie, to będziecie mieli dziesięć tysięcy sztuk rozmaitej broni i trzy tysiące koni. Czy to mało?
— To wiele, jeśli się rzecz należycie rozważy.
— Wówczas nie będą mieli dość koni do prowadzenia wojny. Będziecie nad nimi panowali, a oni z ko-