jemna wymiana. Wymagam jedynie, by jutro rano, w czasie Fagr[1], podjął pielgrzymkę do Mekki i wziął swą żonę ze sobą. Po spełnieniu świętych obrzędów wrócą natychmiast do nas. Halef ma obchodzić się ze swoją żoną, jak z dziewicą i po powrocie odejść od niej. Za tę usługę otrzyma wielbłąda i worek daktylów. Jeśli zaś nie będzie wobec swojej żony zachowywać się, jak wobec osoby obcej, nie otrzyma nic i zginie. Jesteście świadkami, że tak postanawiam.
Mąż, prowadzący umowę, zwrócił się teraz do Halefa.
— Słyszałeś? I cóż ty na to?
Można było poznać po Halefie, że jeden punkt układów nie podobał się jemu, mianowicie żądanie, by oddał żonę napowrót. Ale rozum nakazywał zastosować się do okoliczności, przeto odpowiedział:
— Przyjmuję te warunki.
— Sporządź więc umowę, effendi — poprosił mnie szejk — i to podwójnie; jedną dla mnie, a drugą dla niego!
Spełniłem jego życzenie, a następnie odczytałem pismo. Uzyskało aprobatę szejka, który, posługując się rękojeścią swego sztyletu, zaopatrzył każdy egzemplarz we woskową pieczęć, poczem wraz z Halefem podpisał.
Tak zakończono prawne formalności i rozpoczęto uroczystość weselną. Ponieważ zawarto małżeństwo pozorne, więc wesele miało przebieg bardzo skromny. Zabito i upieczono barana. Podczas gdy pieczeń piekła się na rożnie nad ogniskiem, stoczono pozorną bitwę, przyczem jednak wcale nie strzelano, a łatwo się domyśleć, z jakiego powodu. Z nadejściem nocy zaczęto ucztę. Lecz jedli tylko sami mężczyźni, a dopiero, gdyśmy się już nasycili, kobiety otrzymały resztki jedzenia. Przy tej sposobności zjawiła się Hanneh. Skorzystał z tego Halef i, podniósłszy się z miejsca, podał jej opisany powyżej podarunek. Sceny, która teraz się rozegrała, niepodobna opisać. Djabeł, zamknięty w medaljonie, wydawał się cudem, przechodzącym wszelkie pojęcia ludzkie. Nic nie pomogły moje usiłowania, ażeby im wytłumaczyć mechanizm tego bawidełka. Nie chcieli mi uwierzyć, a szczególnie dlatego, że djabeł
- ↑ Modlitwa przy wschodzie księżyca.