Strona:Karol May - Przez kraj Skipetarów.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   103   —

muskirin haram — wszystko, co upaja, jest zakazane, zabronione, przeklęte. Przeklęte zatem i raki.
— Ale ono nas nie upaja!
— To dobrze, w takim razie nie jest wzbronione.
— A wino także nam nic nie szkodzi.
— Więc używajcie go zbożnie i w umiarkowanej ilości.
— To dobre! Tego się słucha przyjemnie! Zdaje się, że jesteś dobrym tłómaczem. A czy ciebie raki upaja?
— Jeśli piję niewiele, to nie.
— A co nazywasz niewiele?
— Naparstek, rozcieńczony taką flaszką wody.
Wskazałem na wielką, pękatą flachę wódki, stojącą przed nami.
— Tak, tem się istotnie upić nie możesz. Przyniosę ci zatem wody i napijesz się z nami.
Wstał i przyniósł niebawem garnek z wodą i szklankę. Nalał ćwierć szklanki wody, a potem do pełna raki.
— Tak — rzekł, stawiając przedemną. — Teraz jest woda w tem. Możesz więc pić, nie wykraczając przeciw przykazaniom Koranu. Niech Allah błogosławi twemu żywotowi!
Przytknął do ust flaszkę i pociągnął długi łyk, poczem podał ją bratu, który się tak samo uraczył. Ja zmaczałem skromnie usta w mej szklance.
Ten, który pierwszy do mnie przemówił, prowadził ciągle rozmowę, podczas gdy drugi zachowywał się milcząco. Wkrótce zapytał znowu:
— Skąd więc przybywasz?
— Właściwie jadę z Awret Hissar?
— A dokąd zmierzasz?
— Do Skopii, aby tam wiernych pouczać o prawach i zasadach Koranu.
— W Skopii? Tam nie doczekasz się pociechy.
— Czemu? — spytałem z trwożnem zdziwieniem.
— Tam śmieją się z pobożności!
— Słyszałem o tem i dlatego właśnie chcę się tam udać.