Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.1.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pozwoli ci, gdyż ja jestem jego panią.
— Ty?
— Ja. Czyż nie jestem panią jego agi?
— To prawda! Rozważę sobie, czy zgadza się to z godnością emira odwiedzić więzienie i dać tym, którzy na to zezwolą, duży bakszysz.
— Wypada, panie; bardzo wypada. Może łaska twoja zaświeci także więźniom, że będą mogli kupić odemnie kilka potraw i tytoniu, czego zresztą nie mają.
Nie nie mogło ucieszyć mnie więcej od tej wiadomości; byłem jednak na tyle ostrożny, że nie stawiałem już bardziej szczegółowych pytań, aby nie wzbudzić niemi podejrzenia. Zawołałem Halefa, buluka emini i Kurda ze Spandareh, aby nam towarzyszyli i wyszliśmy.
Bazary były jak wymarłe. Z trudem znaleźliśmy kawiarenkę, gdzie podano nam napój, przypominający bardzo smak palonego jęczmienia. Tam też dowiedzieliśmy się, co było powodem obecnego braku życia w Amadijah. Mimo wysokich gór otaczających jest to miasto nadzwyczaj niezdrowe, a z nastaniem cieplejszej pory roku panuje w Amadijah febra. W tym też czasie opuszczają tę miejscowość jej mieszkańcy i udają się w pobliskie lasy, aby tam żyć w letnich mieszkaniach, zwanych jilakami.
Wreszcie daliśmy radę tajemniczemu płynowi, napełniliśmy fajki na nowo i poszliśmy na kupno odzieży. Kawiarz oznaczył nam miejsce, gdzie mogliśmy otrzymać to, czego nam było potrzeba. Kupno odbyło się w obecności milczącego Anglika i ku widocznemu jego zadowoleniu. Otrzymał kompletne czerwono-czarne ubranie w kratki za stosunkowo niską cenę. Potem porobiliśmy jeszcze kilka innych zakupów i odesłaliśmy z tem służących do domu. Kurd otrzymał w podarunku haftowany perełkami i napełniony tytoniem kapciuch, który sobie natychmiast uwiesił u pasa, aby ten dokument jego męskości wpadał każdemu w oczy.
Rozpoczęliśmy z Anglikiem włóczęgę po mieście, aby mu się przyjrzeć cokolwiek. Nabrałem przytem przekonania, że tę, tak ważną niegdyś graniczną warownię, do której Turcy dziś jeszcze wielką przywiązywali wartość, mogło napaść i splądrować z łatwością kilkuset przedsiębiorczych Kurdów. Ci nieliczni żołnierze, któ-

121