Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Z pojmaną Mochallah.
Porwał mnie wściekły gniew i byłbym najchętniej zaraz wskoczył na konia, by popędzić za tym łotrem, musiałem jednak zapytać jeszcze o niejedno.
— Na jakim koniu pojechał?
— Niechaj mi Allah przebaczy wieść niedobrą, której wam muszę udzielić! Ale ludzie bali się i prosili mnie, żebym ja wam to powiedział. On siedział na białej klaczy, a dziewczyna na bułanie. Kobiety to widziały; dziewczyna była skrępowana, zakneblowana i przywiązana do konia.
— Na bułanie? — zapytał Mohammed er Raman.
— Na jakim?
— Na twoim.
Szejk osłupiał ze strachu. Bułan był jego ulubionym koniem i dorównywał pewnie białej klaczy pod względem wartości. Wkrótce jednak odzyskał szejk panowanie nad sobą. Jednym susem wpadł do namiotu i ukazał się z kotłem. W dwie minuty potem zgromadzili się wszyscy mieszkańcy rodzaju męskiego. Krótkie przesłuchanie wyjaśniło nam sytuacyę.
Wkrótce po naszym odjeździe przybył Meszeer z Aiun i doniósł, że Omar Altantawi zamierza skorzystać z gościny duaru. Tego szejka lubiano bardzo w obozie, dlatego jego przybycie podnieciło mieszkańców do fantazyi. Nikt się nie chciał wyłączyć i zostać; nawet Krumir wyjechał ze wszystkimi. Po drodze oświadczył, że chce się udać do szejka Mohammeda er Raman i zawiadomić go o przybyciu brata. Ponieważ nikt o tem zawiadomieniu nie pomyślał, pozwolono jemu to uczynić. Jego Hamemowie zostali razem z resztą wojowników, nie podejrzewano więc nikogo.
Tymczasem Krumir, skoro tylko zniknął im z oczu, pojechał prosto do duaru i osiodłał szejkowego bułana, czego nie zauważyła żona szejka. Naraz zabrzmiał głośny krzyk, a kiedy spojrzano, skąd pochodził, zobaczono Krumira, śpieszącego ze skrępowaną Mochallah do koni. Kobiety chciały go zatrzymać, lecz gdy zagroził im