Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bronią, opuściła je odwaga. Krumir w łożył Mochallah knebel w usta, przywiązał ją do konia i zabrał jeszcze z sobą woreczek daktyli. Potem umknął na południe ku Dżebel Tiuasz.
Tymczasem spotkali się Meszeerowie i Sebirowie z szejkiem Altantawi i zaczęli wielką fantazyę. Podczas tej pozornej potyczki wypłoszyli Hamemowie dzikiego erneba[1] i zaczęli go ścigać na żarty, oddalając się coraz to bardziej na swych lekkonogich koniach, aż zniknęli wkońcu zupełnie. Gdy Meszeerowie wrócili ze swoim gościem do obozu, dowiedzieli się o ucieczce Krumira i domyślili się zaraz, że zniknięcie Hamemów było rozmyślne. Plan musiał im podać Krumir, a zając przydał im się bardzo, gdyż posłużył im do zamaskowania zamiaru.
Teraz dopiero zdjęło wszystkich ogromne przerażenie. Kilku puściło się natychmiast w pogoń za Krumirem, drudzy sądzili, że należy wpierw nas zawiadomić, jeszcze inni w oleli udawać, że nie wiedzą o niczem. Zaczęto się sprzeczać i na tem zeszło dużo drogiego czasu. Potem przywleczono lwa, którego ukazanie się tak zajęło cały obóz, że zapomniano o Krumirze. Kiedy w końcu znów o nim pomyślano, postanowiono przedstawić sprawę szejkowi Omarowi Altantawi i prosić go, żeby czemprędzej udał się do nas i przyjął na siebie pierwsze gromy czekającej ich burzy. Tymczasem my powróciliśmy sami. W ten sposób popełniono cały szereg błędów, których niepodobna już było naprawić.

Mohammed er Raman szalał z gniewu, jak postrzelony zwierz. Przeklinał wiarołomnego Krumira i lżył swoich niedbałych Meszeerów. Szejk Ali en Nurabi przysięgał na wszystkie brody całego świata, że pozabija swoich Sebirów. Biedny Achmed es Sallah szukał pociechy i pomocy u mnie, który także nie byłem usposobiony łagodnie. Najspokojniej zachowywał się Anglik.

  1. Zająca.