Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Niektórzy nazywają mnie Grandeprisem ze statku „Lion“. A więc przedstawiłem się; mam nadzieję, że słyszeli o mnie panowie, co?
Panowało głuche milczenie.
— Niech i tak będzie — rzekł pirat. — Jestem pewien, że to tylko strach odebrał wam mowę, dlatego też chcę sennorom zakomunikować, jakie mam wobec nich zamiary.
Gdy i teraz nikt nie odpowiedział, obrzucił jeńców złośliwem spojrzeniem i ciągnął dalej:
— Polecono mi unieszkodliwić was wszystkich. Nareszcie jesteście w mojej mocy i mógłbym was bez wysiłku pozabijać. Postanowiłem jednak nie czynić tego, nie przez litość, — tej bowiem słabości Enrico Landola nigdy nie okazywał — ale ze względu na zwykłe wyrachowanie. Jeżeli was unieszkodliwię, czeka mnie wielka nagroda. Nagroda może mnie jednak minąć, gdyby upewniono się, że co do joty spełniłem dane mi polecenie. Jeżeli wam jednak daruję życie i ukryję was tylko, mogę wydobyć was w razie potrzeby na światło dzienne. A więc ten, kto mi obiecał nagrodę, będzie zmuszony dotrzymać słowa. Jeżeli zapłaci, będziecie musieli zginąć bez wieści; jeżeli nie zapłaci, wyciągnę was i uwolnię, ale pod warunkiem, że wynagrodzenie od was otrzymam i zobowiążecie się zaniechać zemsty. Widzicie z tego, że nie chcę waszej zguby, przeciwnie, możecie przy pewnych okolicznościach liczyć nawet na uwolnienie. Dlatego przypuszczam, że będziecie roztropni. Rozumiem przez to rezygnację z jakiejkolwiek próby ucieczki. Przyniosłoby to wam tylko szkodę. Obydwie panie są również schwytane. Będą traktowane

144