Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wymagam bezwzględnego posłuszeństwa i zrezygnowania ze wszelkich prób ucieczki, lub buntu. Teraz proszę za mną; zobaczycie panie miejsce, w którem będziecie przebywać podczas podróży.
Zaprowadził je po schodkach nadół do ciasne] celi, którą zamknął na klucz. W celi było zupełnie ciemno. Obydwie dziewczyny padły sobie w objęcia i tak przytulone do siebie pozostawały bez ruchu przez długą chwilę. Okrutny los wtrącił je znowu ze szczytu szczęścia w potworną otchłań nędzy i rozpaczy...
Landola udał się do mężczyzn. Umieszczono ich nisko pod pokładem, gdzie balast piasku sięgał do wysokości trzech metrów. Ponieważ do najlepszego nawet statku dostaje się zwykle nieco wody morskiej, więc i tu piasek zwilgotniał. W piasku tym leżeli nasi jeńcy. Byli związani łańcuchami, przymocowanemi do palów okrętowych; mogli rozmawiać ze sobą, ale jeden nie mógł dotknąć drugiego. Ręce i nogi mieli skrępowane mocnemi powrozami; nie mogli ruszyć się z miejsca.
Gdy Landola zszedł do nich, przyświecając sobie latarką, która tutaj była potrzebna nawet i w dzień, stwierdził, że wszyscy odzyskali przytomność. Przeszukał ich, potem zaś usiadł obok Sternaua, który go poznał od pierwszego wejrzenia.
— Sennor Sternau, czy przypomina mnie pan sobie? — zapytał uprzejmie.
Sternau udawał, że go wcale nie widzi.
— Ach tak, nie chce mnie pan widzieć? — szydził Landola. — No, cóż począć! Ponieważ jednak inni panowie mnie jeszcze nie znają, powiem, że się nazywam Enrico Landola i jestem kapitanem Sławnej „Pendoli“.

143