Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  219  —

— Owszem, to zaraz nastąpi. Holbersie i Hammerdullu, zwiążcie go! jeśli będzie się opierał, dostanie kulą. Jeśli ja miałem być zastrzelony natychmiast po schwytaniu, to i ja nie będę robił z nim wielkich zachodów. Towarzysze prędko!
Opryszka skrępowano bez trudności, bo ze strachu prawie się nie bronił czynnie, za to krzyczał w niebogłosy:
— To gwałt, panowie! Jak zdołacie go usprawiedliwić? Ja na to nie zasłużyłem!
— Ani nawet radą, daną wczoraj Old Wabble’owi, żeby codziennie jednego z nas zastrzelił?
— To także był tylko żart!
— Widocznie wielki z was żartowniś! Spodziewamy się, że będzie można z wami dobrze się zabawić. W tym celu zatrzymamy was przy sobie właśnie zapomocą tych rzemieni. Żart za żart!
— Ależ ja nie jestem tu sam!
— Wiemy o tem.
— Nie możecie nic wiedzieć!
— Widzieliśmy was, gdyście tu zajeżdżali. Na polu czeka wasza skwaw.
— Czy ona także zostanie związana?
— Nie. Z kobietami nie żartujemy w ten sposób. Przyjmiemy ją nawet jako wielce miłego gościa. Pogódźcie się z naszą wolą, to już od waszego zachowania się będzie zależało, co z wami uczynimy. Jeśli będziecie posłuszni, nic wam się nie stanie. Połóżcie go osobno, nie obok trampów!
Well! Siła idzie przed prawem. Muszę się z tem pogodzić!
Położono go na uboczu, żeby nie mógł z pojmanymi rozmawiać. Potem ja z Winnetou oddaliłem się z obozu, by odszukać obłąkaną. Siedziała jeszcze na siodle obok naszych koni, trzymając w ręku cugle jucznego i wcale się nie zmieszała na nasz widok. Gdyśmy zaprowadzili ją do źródła, zsiadła tam bez wezwania z konia i przykucnęła obojętnie obok Thibauta, jak gdyby wcale