Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  63  —

ozdobionych, bluzach i kapeluszach z szerokiemi kresami. Kalifornijczycy w długich opończach, tkanych w najwspanialszych barwach i sięgających im prawie do kostek, mieszali się z wystrojonymi najróżnorodniej, czarnymi gentlemanami i ladies, od których zalatywała woń najrozmaitsza, a wśród nich stąpali powolnym krokiem poważni Indyanie. Byli tam ociężali Niemcy, Anglicy z bokobrodami i ogromnymi cwikierami na nosach, mali, ruchliwi Francuzi, sprzeczający się, opowiadający, wołający się nawzajem, czerwonowłosi Irlandczycy, pachnący wódką, Chileni w krótkich opończach, traperzy, skwaterzy, myśliwcy w skórzanych bluzach i ze strzelbami na ramieniu zupełnie tak, jak gdyby przechodzili właśnie przez Góry Skaliste, metysi i mulaci we wszystkich zabarwieniach i odcieniach. Między nimi uwijali się wypłukiwacze złota, obładowani często ciężkiemi workami tego kruszcu, w najfantastyczniejszych kostyumach, jakie tylko można sobie wyobrazić, w ubraniach, strasznie obszarpanych, połatanych spodniach, płaszczach, bluzach i kamizelkach, w podartych butach, z których wyzierały nagie palce, i w kapeluszach, które miesiącami stawiały mężnie czoło słońcu i deszczowi we dnie, a nocami służyły za poduszkę. A wśród tego mrowiska stali w małych grupkach tubylcy, właściwi panowie kraju, a mimo to może najbiedniejsi, zaspokajający potrzeby życiowe jako dzienni zarobnicy.
Do tej pstrej mieszaniny narodów przyłączały się wszelkiego rodzaju okazałe postaci, nakazujące szacunek. Amerykańscy i angielscy marynarze z szerokimi barkami, ogromnemi pięściami i wzrokiem wyzywającym, oraz pewna liczba hiszpańskich oficerów marynarki, którzy przybyli z San Francisco, ażeby się przypatrzyć życiu w pobliżu złotodajnych obszarów.
Co spędziło tam te składniki różnorodnej antropologicznej mieszaniny? Nic innego, tylko złoto.
Osadnictwo w Kalifornii Górnej, które w roku 1768, wyszło z Meksyku, oddało kraj pod świecko-