Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  64  —

duchowne panowanie misyonarzy. Jezuici jako dobrzy gospodarze pozakładali w wielu odpowiednich miejscach klasztory i misye dla celów swej propagandy.
Kiedy w roku 1823. centralny rząd meksykański obalił panowanie kapłanów, nie chcieli misyonarze po większej części uznać tego rządu i wynieśli się z kraju. Tych niewielu, którzy zostali, utraciło wpływ i bytowało nędznie, niknąc z dniem każdym.
Niedaleko od Sacramento stał potężny, kilkopiętrowy, budynek, otaczający wielki dziedziniec, a po stronie, zwróconej ku miastu, zamykał go starożytny kościół, zbudowany z niewypalonych cegieł.
Była to misya „Santa Lucia“, której koszarowe komnaty zamieszkiwały trzy osoby: stary, osiwiały ksiądz, jeszcze starsza gospodyni i Niemiec, niejaki Karol Werner, którego obcujący z nim nazywali tylko po imieniu: sennor Carlos. Była to prawa ręka proboszcza.
W tym czasie odkryto w Kalifornii złote pola, a wieści o leżących w górach skarbach wywołały immigracyę z początku z Meksyku i Stanów Zjednoczonych, a później ze wszystkich części świata. Najpierwej przybyli potomkowie dawnych hiszpańskich konkwistadorów, a za nimi wyspiarze sandwichscy, Australczycy i Europejczycy, a nawet Chińczycy i kulisi. Każdy chciał się wzbogacić udziałem złota, który się starał wydrzeć ziemi.
W San Francisco głównie zbierali się obcy, a stamtąd szli dalej na północ, albo w głąb kraju. Sakramento odgrywało także ważną rolę, jako punkt zborny.
Niekażdy oczywiście wiózł z sobą namiot, lub inny rodzaj mieszkania. Liczba ludzi rosła z dnia na dzień, a ponieważ deszcze nie pozwalały przebywać pod gołem niebem, przeto zajmowano wszystko, co mogło służyć jako schronisko.
Starożytna misya Santa Lucia doznała również losu, który nie bardzo zgadzał się z pierwotnem jej przeznaczeniem.