Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  236  —

— Nienawidzi? Mój Boże! Za cóż?
— Czy mną pani pogardza?
— To jeszcze mniej.
— A dlaczego mnie pani obraża w ten sposób? Tylko chłopak bierze się do dzieła, którego nie potrafi wykonać. Zapewniam panią, że karego nie obawiam się wcale.
— Pan nie zna tego zwierzęcia sennorze — upominał Arbellez. — Było tu już wielu. Ci twierdzą, że tylko Itintika, Grot Piorunowy, zdołałby go oswoić.
— Czy pan zna tego Itintikę?
— Nie, ale to najlepszy w Ameryce rastreator i jeździec.
— A ja mimo to proszę pana o ogiera!
— Ostrzegam pana! — rzekł hacyendero.
— Trwam przy mojej prośbie!
— W takim razie muszę ją panu spełnić, bo jest pan moim gościem, ale czynię to z przykrością ze względu na skutki. Nie gniewaj się pan potem na mnie!
Na to Ema zsiadła szybko z konia i przystąpiła do Helmersa.
— Sennorze! — prosiła, ujmując go za rękę. — Czy nie odstąpiłby pan od konia dla mnie? Ja się tak boję!
— Sennorito — rzekł — niech pani powie otwarcie: Czyby to był zaszczyt dla mnie, czy hańba, gdybym najpierw twierdził, że się nie boję, a potem się cofnął?
Spuściła głowę. Zrozumiała, że miał słuszność, że nie mógł pozostać w tyle za wszystkimi, którzy byli dobrymi jeźdźcami. Zapytała więc prawie pocichu:
— Pan rzeczywiście się odważy?
— Sennorito Emo, dla mnie to nie jest dowodem odwagi!
Spojrzał jej przy tem w oczy z taką ufnością, że ustąpiła i uwierzyła w możliwość udania się jego przedsięwzięcia.
— A zatem do dzieła!