Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  108  —

i przez to staje się dla niego drogim towarzyszem. Nawet w późnym wieku jeszcze posiada tak cenne przymioty, że jeździec z przykrością tylko i z konieczności zamienia konia starego na młodego. Wiedział też dobrze Dick Hammerdull, dlaczego zatrzymał swoją klacz, a nie wziął zamiast niej pod siodło młodego i silnego mustanga.
Pitt Holbers także nie miał zbyt paradnego konia. Jechał na małym, krótkim, grubym i tak nizkim ogierze, że nieskończenie długie jego nogi wlokły się niemal po ziemi. Jednak mimo tego sposobu siedzenia i ciężaru jeźdźca ruchy konia były tak lekkie i zgrabne, że wprost w podziw wprawiały.
Konie obydwu obcych pochodziły prawdopodobnie ze spokojnej farmy na Wschodzie, miały więc dopiero z czasem udowodnić, czy są użyteczne.
Ostra jazda ciągnęła się aż do wieczora przez las, poczem wydostano się na otwartą preryę, pokrytą żółto kwitnącymi heliantusami, rozłożoną jak wspaniały dywan na nieskończonej równinie.
Konie tego dnia były wypoczęte, można więc było jeszcze dobrą przestrzeń wjechać w sawannę, nimby rozbito obóz na nocleg. Dopiero, gdy gwiazdy ukazały się na niebie i zniknął ostatni promień słońca za widnokręgiem, zatrzymał Hammerdull konia.
Stop — rzekł — tu dzień się kończy, możemy się więc na krótki czas owinąć kocami! Czy zgadzasz się na to, Picie Holbersie, ty stary coonie?
Coon jest zwyczajnem skróceniem wyrazu: racoon, czyli: niedźwiedź pracz, szop, a myśliwi używają tego słowa w różnych znaczeniach, gdy do siebie przemawiają.
— Jeżeli ty tak sądzisz, Dicku — odrzekł mrucząc zapytany i patrząc z zajęciem w dal. — Czy nie byłoby jednak lepiej ujechać jeszcze z milę albo trzy. Kolonelowi pewnie bardziej potrzebne są cztery dzielne ręce i dwie dobre strzelby, niż tej sawannie, na której chrząszcze brzęczą i ćmy muskają człowieka po nosie,