Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  446  —

zjawią się u nas jeden po drugim bez broni, gusła twoje pójdą z dymem.
Młody wódz powstał, przystąpił do mnie o krok bliżej i rzekł:
— Słyszałem wiele o Old Shatterhandzie. On jest największy ze wszystkich bladych twarzy i nikt nie oprze się jego sile i roztropności. Tego doznaliśmy dzisiaj także. Apanaczka był jego wrogiem, ale cieszy się, że go poznał i jeśli dalej żyć będzie, zachowa dla niego odtąd przyjaźń i miłość braterską.
— Jeśli żyć będzie? Przecież darowano ci życie!
Na to wyprostował się dumnie i odparł:
— Apanaczka nie jest ani dzieckiem, ani starą babą, lecz wojownikiem; on nie przyjmuje darowanego życia!
— Co rozumiesz przez te słowa? Co ty zamierzasz? Co chcesz uczynić?
— O tem nie dowiesz się teraz, lecz później.
— Czy chcesz stawić nam opór?
— Nie. Jestem jeńcem tak, jak wszyscy wojownicy Komanczów i nie będę się opierał ani też spróbuję uciekać — ale Old Shatterhand i Winnetou nie śmią nigdy powiedzieć, że zawdzięczam życie trwodze o gusła innego wodza. Apanaczka wie, co winien sobie i swojemu imieniu!
Odwrócił się i poszedł dumnie.
— Uff! — zabrzmiało z ust Winnetou.
Był to okrzyk uznania, nawet podziwu. Ilekroć milczący Apacz dał się unieść czemuś takiemu, to przyczyna była zawsze niezwykła. Oczy moje podążyły mimowoli za młodym wojownikiem, który pociągnął mnie do siebie na pierwszy rzut oka, a teraz dowiódł swem postępowaniem, że pod względem charakteru stał wysoko ponad równymi sobie. Przeczuwałem bowiem, co zamierzał, a Winnetou domyślał się tego także.
Teraz podniósł się także Wupa Umugi, lecz powoli i z trudem, jak gdyby jakiś ciężar przytłaczał go do ziemi. Wyrzuty, jakie musiał sobie czynić z tego powodu, że jako najwyższy wojenny wódz Nainich pod-