Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezkarnie najzacniejszych muzułmanów. Uważaj tedy, bo nad głową twoją zawisł płomienisty miecz, biada ci, stokrotna biada!
— Pokażę ci właśnie, nad czyją głową miecz ten wisi, pójdźcie za mną w górę, a zobaczycie.
Rozsiodłano wielbłądy i puszczono, aby się pasły pod nadzorem trzech asakerów. Reszta żołnierzy wzięła między siebie jeńców i poprowadziła wzdłuż suchego łożyska. Można sobie wyobrazić przestrach, jaki ogarnął przybyłych, gdy, wszedłszy do kotlinki, zobaczyli leżących na ziemi czterdziestu swoich towarzyszy. Abd Asl krzyczał, jak wściekły, i obrzucał mnie stekiem obelg i przekleństw tak, że Ben Nil był zmuszony uspokoić go zapomocą bata. Inni jeńcy byli mądrzejsi, bo się nie odzywali. Powiązano im teraz nogi i układano obok tamtych czterdziestu.
Teraz już mogłem wybrać się na wyprawę przeciw Ibn Aslowi. Zostawiłem więc dla strzeżenia jeńców i wielbłądów dwudziestu asakerów, którzy poprzednio ze mną byli, a czterdziestu, danych mi przez reisa effendinę, zabrałem ze sobą. Powinienem był zostawić Ben Nila na miejscu dla większej pewności i bezpieczeństwa, ale tak mnie błagał, abym mu pozwolił iść ze sobą, że musiałem się zgodzić. Ostatecznie, przewodnik fesarski i najstarszy z asakerów dawali już niejednokrotnie dowody uczciwości;

59