Strona:Karol May - Maskarada w Moguncji.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lencja zaś kazał natychmiast sprowadzić podporucznika Platena z huzarów gwardji.
Kiedy Różyczka wróciła do domu, zastała domowników przy śniadaniu. Dziwiono się, że tak wcześnie wyjechała. Gdy wyznała, że była u ministra, zasypano ją tak żywemi zapytaniami, że musiała opowiedzieć wszystko. — —
Tymczasem Platen zląkł się coniemiara, gdy usłyszał rozkaz ministra. Z koszar pośpieszył do domu, aby się przebrać w strój galowy. Był przeświadczony, że chodzi o pojedynek. Ale skąd mógł się minister tak wcześnie dowiedzieć?
Kiedy wszedł do przedpokoju, służący zapytał:
— Pan podporucznik v. Platen?
— Tak.
— Jego Ekscelencja jest jeszcze zajęty. Niech pan tymczasem tutaj wejdzie.
Zaprowadził go do jakiegoś pokoju. Platen omal się nie cofnął ze strachu, gdy zobaczył przed sobą mały, bogato umeblowany buduar, w którym siedziała pani ministrowa z książką w ręku. Ujrzawszy go, podniosła się lekko i skinęła przyjaźnie:
— Zbliż się pan, panie v. Platen. Mój mąż jest jeszcze nieco zajęty; poleciłam więc pana przyprowadzić, aby się dowiedzieć o zadziwiającem zdarzeniu, którego podobno był pan świadkiem.
Zajął miejsce i czekał na zapytanie. Drzwi, które prowadziły do sąsiednego pokoju, były lekko uchylone, a przez szparę padał cień człowieka. Podporucznik odrazu zorjentował się w sytuacji. Minister dowiedział się o pojedynku, ale z pewnych powodów nie chciał

21