Strona:Karol May - La Péndola.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nic pan zresztą nie wie o tym człowieku?
— Nic.
— I niewiadomo panu, dokąd „Péndola“ wyruszyła z Nantes?
— Słyszałem, że do Kapsztadu. Ale czy można coś wiedzieć, skoro taki statek i taki kapitan? Rozbójnik morski płynie tylko tam, gdzie się spodziewa łupu.
— Czy nie możnaby się tego dowiedzieć?
— Owszem, ale to sprawa bardzo kosztowna. Trzeba się zwrócić do Ministerstwa spraw zagranicznych w Berlinie, ono zatelegrafuje do odnośnych konsulatów. W każdym razie potrwa to dosyć długo. Przypuśćmy jednak, że się dowiemy na jakich wodach płynie „Péndola“. I cóż dalej?
— Muszę odszukać statek, aby oswobodzić jeńca.
— Czy to takie ważne dla pana?
— Ogromnie. Powiem panu przy sposobności dlaczego. A teraz jedno pytanie: czy pan jest obecnie gdzieś zaangażowany?
— Nie.
— Czy podjąłby się pan prowadzenia statku, ewentualnie niedużego jachtu parowego?
— Owszem, jeżeli będę miał do dyspozycji dobrego maszynistę.
— Czy taki jacht mógłby na otwartem morzu rozpocząć walkę z „Péndolą“?
— To trudna sprawa. Musiałby mieć w każdym razie dobre działa i dzielną załogę.
— Więc sprawa byłaby pańskiem zdaniem do ubicia?
— Przy warunkach o których mówiłem, tak.
— Ile taki jacht ma kosztować?

56