Strona:Karol May - La Péndola.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Szkoda, że Bóg nie pozwolił panu uratować hrabiego Manuela.
— Tak; dałbym za to wiele.
— O ile mi się zdaje, hrabia padł ofiara nieszczęśliwego wypadku?
— Tak, wypadek był w każdym razie nieszczęśliwy.
I z tych słów przebijała ironja, którą zarówno Cortejo, jak córka doskonale zauważyli.
— W takim razie zapewne poznał pan hrabiankę Rosetę? — badała dalej gorączkowo Józefa.
— Oczywiście. Hrabianka Roseta jest obecnie moją żoną.
Mimo, iż oboje udali po tych słowach niezwykłe zdumienie, Sternau był przekonany, że wiedzieli o tem już dawno.
— Co pan mówi, czy to być może? — zawołali niemal równocześnie ojciec i córka.
— Gdy miłość w grę wchodzi, wszystko staje się możliwem — rzekł Sternau z uśmiechem. — W Hiszpanji poczucie stanowości jest wprawdzie silniejsze, aniżeli w mojej ojczyźnie, ale wzięliśmy przecież ślub w Niemczech.
— A więc condesa opuściła Hiszpanję?
— Tak jest.
— I hrabia Alfonso zgodził się na to?
— Nie stawiał przeszkód — odparł Sternau. — A więc pani zna hrabiego Alfonsa?
— Naturalnie. Wychowywał się przecież od najmłodszych lat u nas w Meksyku.
— Ach tak. Zapomniałem o tem.

133