Strona:Karol May - La Péndola.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy pan zna Francję?
— Tak. Owszem.
— A Hiszpanję?
— Byłem i tam.
Józefa rzuciła ojcu krótkie porozumiewawcze spojrzenie i prowadziła dalszą rozmowę.
— Hiszpanja jest naszą ojczyzną, interesuje więc nas najbardziej. Czy może nam sennor powiedzieć, jakie pan w niej zna prowincje, lub miasta?
Sternau odparł obojętnie:
— Bawiłem tylko przez krótki czas w tym pięknym kraju. Jako lekarz, zostałem wezwany do niejakiego hrabiego de Rodriganda, który był ciężko chory.
— Rodriganda? Czy wiadomo panu, że ten hrabia ma posiadłości w Meksyku?
— Owszem.
— I wiadomo panu, że ojciec mój jest zarządcą jego majątków w Meksyku?
Sternau udał zdumienie:
— Czy to możliwe, sennor Cortejo? — zawołał.
A po chwili wrzekomego namysłu dodał:
— Na zamku Rodriganda był również pewien sennor Cortejo. Czy to może pański krewny?
— To mój brat.
— Cieszy mnie to, gdyż często spotykałem się z sennorem Gasparinem.
— To człowiek nietowarzyski.
— Tego nie zauważyłem. Przeciwnie, mam wrażenie, że obaj poznaliśmy się doskonale.
Józefa zagryzła wargę, wyczuła bowiem ironję ze słów Sternaua. Przezwyciężając się, rzekła uprzejmie:

132