Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mię i potrząsała niem, jakgdyby chcąc przyśpieszyć odpowiedź. Lecz Grinley odpowiedział spokojnie:
— Tak, przybyliśmy, aby wam donieść o zdarzeniu. Aliści wódz przyjął nas jako wrogów; dlatego wolimy zachować dla siebie to, co nam wiadomo.
— Psie! — huknął Wielki Piorun. — Nie chcesz mówić? Znajdę sposób na rozwiązanie wam języka!
Żona wodza położyła mu ręce na ramieniu i poprosiła:
— Bądź uprzejmy w stosunku do nich! Chcieli nas zawiadomić, a zatem nie zasługują na takie traktowanie.
— Ich twarze nie są twarzami dobrych ludzi; nie ufam im — odparł posępnie.
Żona czerwonego nie przestała go mitygować, a i Wolf przyłączył się do jej próśb, ponieważ niepokoił się o bratanka. On także coraz mniej ufał trzem przybyszom w miarę, jak się przyglądał ich twarzom. Jednakże nic im nie mógł zarzucić, przeciwnie, mógł uratować bratanka dzięki ich informacjom. Miał więc powód do wstawienia się za nimi. Wódz, który chętnieby obszedł się z przybyszami surowo, nie mógł się przeciwstawić pospólnym prośbom żony i przyjaciela, i wreszcie oświadczył:

47