Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mowałem się wprawdzie wszystkiemi naukami, ale co się tyczy muzycznej inscenizacji, to dopiero zaczynam ją studjować. A zatem dalej! Co pan chce wprowadzić?
Kantor zbliżył usta do ucha Franka, przystawił obie dłonie i szepnął:
— Wprowadzę takie —  — jezioro nafty!
Frank cofnął się o krok i zapytał:
— Czy na scenie?
— Tak! Nieprawdaż, jest pan zdumiony? — zapytał triumfujący emeritus. — To nawet podważy Ben Akibę!
— Ben Akibę? Dlaczego?
— Twierdził, że wszystko już było. A przecież jeziora nafty na scenie jeszcze nigdy, nunquam nie było!
— Być może. Ale, co się tyczy Ben Akiby, to się pan bezwarunkowo myli. Czy wie pan, kto powiedział, że wszystko było?
— Właśnie Ben Akiba.
— Nie. Mówi pan ni w pięć, ni w dziewięć. To Benjamim Franklin oświadczył, że wszystko już było, kiedy, po wynalezieniu piorunochronu, przechodził koło gumna, na którem już dawno sterczał piorunochron. A Ben Akiba, o ile panu wiadomo, był perskim wodzem, który pokonał greckiego cesarza Granikusa w bitwie morskiej przy Gideonie i Ajalonie.
— Drogi panie Frank, Gideon i Ajalon — to z Biblji, z księgi sędziów, gdzie Jozue — — —

88