Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ne pieniądze! Muszę je odzyskać za wszelką cenę. Musi mi pan pomóc, Mr. Shatterhand!
— Tymczasem nie chodzi o pieniądze, lecz o przekaz, — odpowiedział myśliwy. — Uważa pan, że na ten przekaz wypłacą im pieniądze w San Francisco?
— Pewnie, jeśli łotrom uda się zbiec z niewoli i dotrzeć do Frisco. Wszak mówił pan poprzednio, że schwytali ich Nijorowie.
— Tak jest. Z początku napadli na nich Nawajowie, a potem wszyscy razem dostali się w ręce Nijorów.
— Prawdopodobnie Indjanie ograbili jeńców. Jak pan sądzi, sir?
— Na pewno.
— A więc odebrali królowi nafty przekaz? W takim razie czek nie dojdzie do San Francisco!
— Ja też tak sądzę, aczkolwiek nie twierdziłbym, że odebrali Grinleyowi kwit. Niektóre plemiona są tak ucywilizowane, że znają sztukę czytania a nawet pisania, ale do takich nie zaliczają się tutejsze szczepy. Dziki Indjanin uważa każde pismo za czary, których nie powinien dotykać. Dlatego mogło się zdarzyć, że Nijorowie zostawili Grinleyowi przekaz. Jeśli mu się uda zbiec, pojedzie do Frisco i odbierze pieniądze.

104