Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znajdzie pan w jaskini. Wejdź pan, Mr. Rollins!
— Wejdę, wejdę! — zawołał bankier. — Wpada mi coś na myśl, coś tak niezwykłego, że nie mogę tego wypowiedzieć. Chodź pan, Mr. Baumgarten!
Pociągnął za sobą buchaltera i znikł w jaskini. Towarzystwo usłyszało stamtąd parę okrzyków; potem rozbrzmiało toczenie się kilku beczek; wkońcu bankier wyskoczył i zawołał w podnieceniu:
— Co za szwindel! Co za oszustwo! Sprowadzono naftę, aby wyłudzić ode mnie pieniądze!
— Tak jest, sir, — potwierdził Old Shatterhand. — Kiedy tylko usłyszałem o nafcie, byłem przeświadczony, że to szwindel. Król naftowy wysłał naprzód Buttlera i Pollera nie na zwiady, lecz w celu wypróżnienia beczek i ukrycia ich następnie w jaskini. To oszustwo zostało przygotowane oddawna, starannie, z wielkim nakładem pracy. Przecież niełatwo sprowadzić tutaj czterdzieści baryłek nafty.
— Ale też dobrze im zapłacono, hihihihi! — roześmiał się Sam Hawkens. — Chcecie wyczerpać naftę i napełnić ponownie beczki, czy też zabierze pan ze sobą puste baryłki, Mr. Rollins?
— Nie drwij pan ze mnie! — zawołał bankier. — Moje pieniądze, moje pieniądze, pięk-

103