— Mój woreczek na tytoń jest pusty; może moi wielcy bracia mają kinnikinnik[1] do nabicia kalumetu.
— Mamy dosyć tytoniu — odpowiedział Old Shatterhand. — Ale zanim wypalimy z tobą fajkę pokoju i zanim wejdziemy do puebla, chciałbym wiedzieć, kto tam obecnie przebywa.
— Swoi.
— Nikt więcej?
— Nie.
— Powiedziano mi, że ukrywasz tam obcych wojowników. Wynikły zamieszki między niektóremi plemionami, a także między czerwonoskórymi a białemi twarzami. Ka Maku rozumie, że musimy zachować ostrożność.
— Jeśli moi bracia przyjdą do nas, nie znajdą żadnego wojownika
— A jednak wielki ślad prowadzi z rancho Fornera do waszego puebla; od puebla zaś zwęża się do nieznacznego tropu pięciu ludzi.
Ka Maku, ledwo mogąc utaić przestrach, gorliwie zapewniał:
— Moi bracia są w błędzie. Nic nie wiem o żadnym tropie.
— Wódz Apaczów i Old Shatterhand nigdy się nie mylą w odczytywaniu śladów. Nietylko odkryli trop koni i ludzi, ale znają także ich nazwiska.
- ↑ Tytoń wraz z ziołami.