Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wkrótce wszystko się zmieni. Niech tylko wódz przyjdzie! Dostarczy nam wszelkich wygód.
Szi-So nie brał udziału w oględzinach mieszkania. Oparty plecami o mur, siedział na ziemi i spoglądał przed siebie poważnie. Usłyszawszy pocieszające słowa Sama, przerwał milczenie i rzekł:
— Sam Hawkens się myli. Nic się zmieni. Jesteśmy uwięzieni.
— Uwięzieni? Do stu tysięcy fur kartaczy! Z czego to wnosisz?
— Jestem Indjaninem i wiem, co o tem myśleć. Kiedyśmy weszli na górę, spostrzegłem dwie drabiny wsparte o wyższe piętro. W pośpiechu najwygodniej było wziąć jedną z nich do przeprowadzenia ludzi.
— Ach! Ja też widziałem drabiny. To dziwne, że właśnie naszą zabrali.
— I jeszcze coś — dodał młodzieniec. — Gdzie jest Grinley, zwany królem naftowym?
— Do piorunów, to prawda! — zaklął Sam.
— Dlaczego niema też obu jego towarzyszyć Według wszelkiego prawdopodobieństwa chce ich oszukać. Nas postanowił usunąć i dlatego podjudził przeciwko nam wodza.
— Ale jak i kiedy?
— Przypomnijcie sobie obu białych, którzy przed nami byli w rancho Fornera. Rozma-

10