Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie. Gościłem wśród nich wczoraj i wiem, że żaden nie posiada lunety. A nieuzbrojone, choćby nawet najprzenikliwsze oko może z takiej odległości rozpoznać zaledwie wielkie wozy, a już, skoro się ściemni, jedynie ognisko. Możecie zatem śmiało sprowadzić swych ludzi, sir.
Oficer odjechał i wkrótce wrócił z dwudziestoma kawalerzystami, którzy dotychczas stali tak daleko od obozu, że nie można ich było dojrzeć. Oznaczono miejsce, do którego oddział z nastaniem zmroku miał się cofnąć. Następnie Sam poszedł na zwiady. Musiał opuścić obóz pieszo, gdyż na koniu nie można się tak szybko i łatwo ukryć. Poszedł więc do swego muła, dał mu lekkiego klapsa po pysku i rzekł:
— Kładź się, stara Mary, i czekaj, aż powrócę.
Zwierzę zrozumiało wlot; położyło się, aby już nie powstać z miejsca aż do jego powrotu. Następnie Sam zwrócił się do Parkera:
— Jak tam, słodki Willu? Czyż nie chciałeś, abym cię ze sobą zabrał?
— Idź sam! — brzmiała odpowiedź. — Nacóż taki greenhorn, jak ja, mógłby ci się przydać?
— Muszę cię jednak zabrać, o ile masz się czego nauczyć.
Well, idę z tobą, ale nie dla nauki, lecz

14